DSC 0011Po raz ósmy Radzyński Klub fotograficzny "Klatka" zorganizował Wielkie Radzyńskie Fotografowanie – imprezę, która jest obowiązkowa dla wszystkich tych, którzy w jakimś stopniu interesują się fotografią. Co roku organizatorzy podkreślają, że tutaj nie ma przedziałów wiekowych ani stopni zaawansowania, każdy, zaczynając od amatora, a kończąc na profesjonaliście może wziąć udział w spotkaniu.

W tegorocznej edycji wzięło udział 26 uczestników. Ich zadaniem było zrealizować następujące tematy: "Bliżej człowieka", "Opowiedz swoją historię", "Faktura i rytm", "Niebanalne piękno banalnej przestrzeni".

Otwierający VIII Wielkie Radzyńskie Fotografowanie Dariusz Hankiewicz, mówił: - Cieszę się, że zdecydowaliście się wziąć udział w naszym przedsięwzięciu. Radzyńskie Fotografowanie organizowane jest dla wszystkich tych, którzy kochają fotografować. Witam mentora tegorocznej edycji Krzysztofa Millera, który wprowadzi i zapozna Was z tajnikami sztuki fotografii.

Zanim uczestnicy opuścili mury radzyńskiej Oranżerii, aby poszukiwać wyznaczonych kadrów, Krzysztof Miller zaprezentował mini wykład dotyczący istoty fotografii. - Fotografia, jej jakość i wymowa, to bardzo istotna rzecz. Fotografujemy różne miejsca, osoby, sytuacje. Przez to w pewien sposób zatrzymujemy czas i pamięć, która jest pewnego rodzaju istotą fotografii. Fotograf tak samo, musi dojrzeć, musi mieć ten czas aby zrobić zdjęcie perfekcyjne, nie tylko takie określając je pospolicie jako ładne.

Od godziny 11.00 do 16.00 na ulicach miasta jak i jego obrzeżach można było spotkać miłośników fotografii. Podsumowanie ich pracy odbyło się w godzinach wieczornych w Oranżerii, gdzie zgromadzili się uczestnicy, organizatorzy, zaproszeni goście.

Byli wśród nich zarówno miłośnicy fotografii z Radzynia, jak i innych miejscowości w Polsce, m.in. z Lublina, Siedlec, Radomia, a także ze Śląska – z Tarnowskich Gór, Sosnowca, Dąbrowy Górniczej. W środowisku fotograficznym Radzyń jest znany. - Nasze miasto i to, co się tu dzieje w dziedzinie fotografii, promują członkowie RKF "Klatka" podczas wielu imprez na terenie całego kraju – mówi Łukasz Szymański. Wyraża opinię, że "klatkowicze" są zbyt skromni, przedstawiając się jako amatorzy. - Słyszałem opinię jednego z profesjonalnych fotografów, że większość naszych fotografii jest na takim poziomie, że wielu profesjonalistów mogłoby się od nas uczyć.

W VIII edycji Wielkiego Radzyńskiego Fotografowania wzięły udział m.in. trzy radomianki, które niedawno w Galerii Oranżeria prezentowały wystawę "Maki". - Teraz przyjechałyśmy do Radzynia pofotografować dla przyjemności, podjęłyśmy ciekawe, twórcze wyzwania – mówi w imieniu swoim i koleżanek Iwona Lapstyk.

Dla Piotra Jarugi z Lublina tematy wydały się łatwe, wybrał przy tym oryginalną metodę realizacji. Zamiast wylosować jeden temat, a po jego realizacji wrócić po kolejny itd., zrobił jedną długa wyprawę na miasto. - Dużo fotografowałem, potem z wykonanych zdjęć dopasowałem odpowiednie do zadanych tematów.

Jako pierwsi tematy zrealizowali najmłodsi: Kacper Siemionek i Mikołaj Król z grupy "Zoomiki" działającej przy Szkole Podstawowej nr 1, pod opieką Janusza Wlizły.

- Prace były zróżnicowane, zobaczyłem parę ciekawych niebanalnych pomysłów – podsumował efekty mentor imprezy Krzysztof Miller. Wyraził satysfakcję z udziału w imprezie dzieci: – Widać, że są na początku drogi, ale ważne jest, że mają szansę obcować z fotografią i ludźmi fotografii, odkrywać to, co ciekawe i piękne w najbliższej przestrzeni.

- Z łezką w oku opuszczamy Radzyń, będzie nam miło, gdy nasze fotografowanie, dyskusje i rozmowy coś dadzą – mówił mentor Wielkiego Radzyńskiego Fotografowania Krzysztof Miller. Wspominał też swój tygodniowy pobyt na wschodzie Polski: - Wywożę fantastyczne wrażenia, bo spotkałem miłych, serdecznych ludzi, dostrzegłem to coś, co się zmienia w pejzażu i klatkach pamięci. Widzieliśmy tu bardzo dużo zadbanych przestrzeni, jestem tym zbudowany.

Zauważył też, że te pozytywne zmiany w krajobrazie mają drugą stronę: często łączą się z bezpowrotny znikaniem elementów starego krajobrazu: - Szkoda, że piękno zaklęte w tych starych domkach się unicestwia. Byłoby cudownie, gdyby to się dało zatrzymać, utrwalić, żeby nie odeszło w niepamięć.