grot kosztyNasza publikacja na temat kosztów wydawania "Biuletynu Informacyjnego Miasta Radzyń" i Magazynu Społeczno-Kulturalnego "Grot" wywołała burzę – niektórzy dziennikarze i radny Jakub Jakubowski zaczęli nam wytykać błędy, także w obliczeniach.

Radny tak bardzo przejął się problemem, że z uporem godnym lepszej sprawy (tak jakby od tego zależał poziom życia mieszkańców Radzynia Podlaskiego i najważniejsze ich problemy) zażądał także publikacji sprostowania następującej treści:

sprosotwanie

Dziękujemy Panu Radnemu za to tzw. “sprostowanie”, bo stało się ono dla nas inspiracją do ponownego przeanalizowania sprawy. I faktycznie znaleźliśmy błąd!!! Nie doszacowaliśmy kosztów jednego wydania "Grota"!!! Otóż pismo, które dostawaliście Państwo do ręki było czymś rzeczywiście ekskluzywnym. Jedno wydanie w 2015 r. kosztowało nie jak podaliśmy 6 827 zł, ale 11 803 zł! Biorąc pod uwagę fakt, że było ono wydawane w nakładzie 1500 egzemplarzy, jeden jego egzemplarz kosztował ponad 7,8 zł. Był więc nie 5, ale 10 razy droższy od jednego egzemplarza "Biuletynu Informacyjnego Miasta Radzyń".

Za pomyłkę serdecznie przepraszamy.

Skąd wziął się błąd? Otóż za podstawę rozliczeń wzięliśmy rok 2014, gdy Miesięcznik Społeczno-Kulturalny zmienił się w dwutygodniową agitkę wyborczą. Zatem w roku 2014 miesięczne koszty osobowe wynoszące 10 120 zł dzieliliśmy na dwa wydania, wychodziło więc po 5 060 zł. Tymczasem w poprzednich latach, jak i w roku 2015 "Grot" ukazywał się raz w miesiącu. Stąd licząc koszty jednego wydania, należy zsumować miesięczne koszty osobowe (10 120 zł) z kosztami druku (w 2015 r. wydruk 5 numerów kosztował ok. 8190 zł, a więc druk jednego wydania to koszt 1 638 zł). W sumie jedno wydanie "Grota" w 2015 r. kosztowało 11 803 zł. Biorąc pod uwagę, że wydawane było w nakładzie 1500 egzemplarzy, koszt jednego egzemplarza "Grota" wynosił ponad 7,8 zł i był 10 razy wyższy od kosztu "Magazynu Informacyjnego Miasta Radzyń".

Jeśli nawet wziąć pod uwagę przeszacowane koszty pierwszych numerów "Radzynia", jedno wydanie jest prawie dwukrotnie tańsze.

Jeśli natomiast chodzi o przytoczone przeze mnie dane dotyczące kosztów wydawania "Radzynia" to pozostaję przy swoim – jeden numer dwutygodnika, o objętości 8 stron, w nakładzie 5000 egzemplarzy będzie kosztował ok. 3 600 zł. Jak wspominałam, radny Jakub Jakubowski jako człowiek światowy i obyty zarówno w świecie mediów jak i w procesie wydawniczym doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że wydanie nowego pisma wymaga na początku specjalnych nakładów, jednorazowej inwestycji, która rozkłada się na wiele numerów opublikowanych w całym czasie trwania wydawania periodyku. Zakwalifikowanie ich jako kosztów pierwszego wydania czy zaliczenie w całości jako składnika czterech pierwszych wydań i wyciąganie z tego średniej, a następnie zestawienia z koszami pisma wydawanymi od 18 lat jest ewidentną manipulacją. Chodzi np. o koszty projektu graficznego. Ponadto, jak podkreśliłam w artykule, czas rozruchu biuletynu przypadł na okres wakacyjno-urlopowy, stąd pierwsze numery ukazały się z odstępem miesięcznym, dlatego koszty wynagrodzeń pracowniczych rozkładały się nie na dwa, a na jeden numer w miesiącu. Poza tym, jak Pan zapewne doskonale wie, koszty np. druku obniża uzyskanie numeru ISSN, co może się dokonać po wydruku pierwszego numeru pisma i przesłaniu go do Biblioteki Narodowej. Taki już posiadamy, za pierwsze numery płaciliśy 23% VAT, obecnie jest to 8%.

W związku z powyższym, bardziej prawdziwe są przytoczone przeze mnie prognozowane koszty każdego nakładu czy jednego egzemplarza niż te wyliczane na podstawie zawyżonych danych, uwzględniających koszty wstępne i osobowe z czasu "przejściowego". A nawet i te przytoczone przeze mnie są zawyżone. Organizacja pisma wymagała również zmian organizacyjnych w ROK i UM. Dziennikarz "Radzynia" został oddelegowany do UM z ROK dopiero w sierpniu, trudno jako koszty wliczać jego całomiesięczne wynagrodzenie za lipiec.

Mam nadzieję, że radny Jakub Jakubowski poczuje się tym razem usatysfakcjonowany moją odpowiedzią.

Przepraszam za zniekształcenie pytań, jakie padły na sesji. Mogę to usprawiedliwić jedynie tym, że posiłkowałam się nie nagraniem, ale notatkami, jakie poczyniłam w zeszycie odręcznie. W sumie niepotrzebnie się do nich w artykule odwoływałam, ponieważ materiały do artykułu na temat kosztów "Radzynia" przygotowywałam wcześniej, tak jak obecnie przygotowujemy materiał np. na temat zmian w DŚDPS.

Muszę też radnego Jakuba Jakubowskiego głęboko rozczarować z innego względu: wszyscy autorzy tekstów i fotografii robią to w ramach obowiązków służbowych wynikających z racji zatrudnienia i w ramach podstawowych poborów, nie otrzymują żadnych dodatkowych opłat. Podobnie jest ze współpracującymi z biuletynem pracownikami jednostek podległych.

Chciałam też zwrócić Pana uwagę na pełny tytuł pisma – także na to, co napisane drobniejszym drukiem. Jest to "Biuletyn Informacyjny Miasta Radzyń". Jako taki ma prezentować stanowisko Miasta....

Ale o tym może innym razem.