urzad miastaSąd Apelacyjny w Lublinie wyrokami z 26 lutego i 12 stycznia nakazał Miastu wypłacenie niepublicznym przedszkolom Kacperek i Biedroneczka zaległych dotacji. Sprawa dotyczy lat 2012-2016. - Nie zgadzamy się z orzeczeniem, zamierzamy sprawę kasacyjną skierować do Sądu Najwyższego – komentuje sprawę burmistrz Jerzy Rębek. - Uznaję racje mego poprzednika – burmistrza Witolda Kowalczyka, za którego kadencji problem zaistniał. Uważam, że postąpił w tej sprawie zgodnie z prawem oraz z wytycznymi Regionalnej Izby Obrachunkowej – kompetentnej instytucji powołanej do kontroli samorządowych finansów publicznych dodaje włodarz Radzynia.

Sprawa nie dotyczy wyłącznie Miasta Radzyń Podlaski. Z podobnym problemem borykają się dziesiątki, jeśli nie setki polskich samorządów. Tematem zajmuje się od kilku lat Związek Miast Polskich.

Regionalna Izba Obrachunkowa nie znalazła nieprawidłowości

Sprawa dotyczy wydarzeń mających miejsce w latach 2012-2016, a konkretnie sposobu wyliczania dotacji dla przedszkoli niepublicznych. Dowodem na to, że Miasto postępowało zgodnie z prawem, są efekty kontroli Regionalnej Izby Obrachunkowej. RIO dwukrotnie skontrolowała sposób udzielania dotacji dla przedszkoli niepublicznych: w 2013 roku za rok 2012 oraz w 2017 roku za rok 2016 i nie stwierdziła żadnych nieprawidłowości w tym zakresie. Inny sposób wyliczania dotacji – niezgodny z wytycznymi RIO stanowiłby złamanie dyscypliny finansów publicznych, co zgodnie z Ustawą z dnia 17 grudnia 2004 r. o odpowiedzialności za naruszenie dyscypliny finansów publicznych, jest zagrożone sankcjami karnymi.
Sąd Apelacyjny w Lublinie tego stanowiska nie podzielił. Sprawę z powództwa Renaty Skowron – właścicielki przedszkola „Kacperek” rozstrzygnął 26 lutego w ten sposób, że obniżył zasądzoną kwotę z 499,710,03 zł do 348 646,80 zł plus odsetki.

Dotacje dla przedszkoli niepublicznych określa ustawa oświatowa

Przed 2017 r. Prawo oświatowe nie regulowało precyzyjnie sposobu liczenia dotacji. Był ogólny zapis mówiący o tym, że dotacja na każdego ucznia ma być nie mniejsza niż 75% kosztów bieżących ponoszonych w przedszkolach publicznych na jednego ucznia. Problem wynika z faktu niedoprecyzowania, czy do tych bieżących wydatków należy wliczyć również koszty np. posiłków czy wydawanych na dzieci niepełnosprawne. Fakt ten wykorzystują kancelarie prawne, które proponują przedszkolom wywalczenie pieniędzy za część wygranej.
Fakt niedoprecyzowania przepisu budził tyle wątpliwości i konfliktów, iż w konsekwencji zmieniono prawo tak, że od 2017 r. subwencje dla przedszkoli wylicza się jako 75% kosztów prowadzenia przedszkoli (wynagrodzenia pracowników, koszty utrzymania budynku itd.) nie wliczając kwot, jakie rodzice wpłacają na wyżywienie dzieci (tzw. wkład do kotła).
- Prawo zmieniono na precyzyjne i logiczne. Bulwersujący jest jednak fakt, że wyrok sądowy nie uwzględnia tej zmiany w Prawie oświatowym, odwołuje się do wcześniejszego, niejednoznacznego, budzącego wątpliwości i rodzącego konflikty zapisu. A to godzi w samorządy, które są zobowiązane do przestrzegania prawa i dyscypliny finansowej. Można powiedzieć, że karani jesteśmy za działanie zgodne z prawem i gospodarność w wydawaniu publicznych pieniędzy.
- Kategorycznie się temu sprzeciwiamy, będziemy składali kasację do Sądu Najwyższego, bo nie ma zgody na takie traktowanie samorządu, ale także rodziców dzieci, których sprawa także dotyczy – mówi burmistrz Jerzy Rębek.

„Bezpodstawne roszczenia przedszkoli niepublicznych”

Pod takim tytułem Związek Miast Polskich opublikował artykuł na swym portalu http://www.miasta.pl/. 4 listopada 2019 r. w Warszawie odbyło się spotkanie poświęcone roszczeniom przedszkoli niepublicznych, w którym wzięło udział blisko 40 przedstawicieli miast członkowskich Związku Miast Polskich.
W ogólnopolskim dzienniku “Rzeczpospolita” z dn. 8 listopada 2019 r. ukazał się artykuł Renaty Krupy-Dąbrowskiej “Wojna miast z przedszkolami. Magistraty nie chcą być dłużej “dojną krową” dla prawników domagających się zaległych dotacji dla prywatnych przedszkoli”.
Należy dodać, że w naszym regionie również ten problem wystąpił – np. Urząd Miasta Biała Podlaska w 2017 r. musiał wypłacić jednemu z przedszkoli ponad 4 mln zł.
Wiele procesów wciąż się toczy, a stawką w nich są nawet wielomilionowe kwoty. Sprawa jest poważna, w sądach występują rozbieżności interpretacyjne - zdarzają się wyroki, na podstawie których przedszkola otrzymują „odszkodowania” uwzględniające np. środki na dzieci niepełnosprawne, nawet gdy w przedszkolu nie ma i nie było żadnego dziecka niepełnosprawnego. Co ciekawe, jak twierdzi Robert Kamionowski w przywołanym artykule w „Rzeczpospolitej”, zasądzane przez sądy kwoty nie są czystą dotacją, bo te przysługują na dany rok budżetowy, ale świadczeniami odszkodowawczymi, które właściciele przedszkoli mogą przeznaczać, na co zechcą, nawet na cele prywatne.
Zarząd Związku Miast Polskich postanowił podjąć działania w obronie miast. Pierwszym z nich było warszawskie spotkanie z udziałem prawników, którzy sporządzili szczegółową ekspertyzę problemu. Informacja prawna w przedmiocie roszczeń o zapłatę z tytułu dotacji na dofinansowanie bieżącej działalności oświatowej przedszkoli niepublicznych jest dostępna na stronie ZMP: www.miasta.pl
Zarząd Związku Miast Polskich w styczniu 2020 podjął stanowisko w sprawie niesłusznych roszczeń o dotacje dla przedszkoli niepublicznych za lata sprzed zmiany przepisów dot. finansowania oświaty.